11 maja 2024r. Imieniny: Igi, Miry, Lwa
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Arystoteles, logika, sylogizm.

http://www.czasgarwolina.pl Przedstawiamy dziś wykład Jana Reale z "Historii filozofii starożytnej" dotyczący logiki odkrytej przez Arystotelesa ze Stagiry.

 Przedstawiony tekst wymaga skupienia i wytrwałości w czytaniu, wart jest jednak tej ceny, bo opowiada o podstawach myślenia jakie uczciwie prowadzi do poznania prawdy.

 Logika Arystotelesa jest znienawidzona przez doktrynerów lewicy.

 A. Dobrowolski


 

Sylogizm

 Kiedy stwierdzamy coś o czymś innym lub zaprzeczamy, to znaczy kiedy wydajemy sądy i formułujemy zdania, to jeszcze nie rozumujemy. Rzecz jasna, nie rozumujemy jeszcze wtedy, kiedy formułujemy szereg sądów i wyliczamy szereg nie powiązanych ze sobą zdań.

 Rozumujemy natomiast, kiedy przechodzimy od sądów do sądów, od zdań do zdań, które łączą ze sobą określone powiązania, gdy jedne są w jakiś sposób  przyczynami drugich, gdy jedne są poprzednikami, inne następnikami. Nie ma rozumowania, jeśli nie ma tego powiązania, wynikania. Otóż właśnie sylogizm jest doskonałym rozumowaniem, to znaczy takim, w którym wniosek, do którego się dochodzi, jest faktycznie konsekwencją z konieczności wynikającą z poprzednika.

 Ogólnie mówiąc, w rozumowaniu doskonałym, to znaczy w sylogizmie, muszą być trzy zdania, z których dwa pełnią funkcje poprzednika i dlatego nazywa się je przesłankami, a trzecie jest następnikiem, to znaczy wnioskiem, który wynika z przesłanek. W sylogizmie występują zawsze trzy terminy, z których jeden - jak zobaczymy - pełni funkcje zwornika łączącego dwa pozostałe.

 Przytoczmy klasyczny przykład sylogizmu:

Jeżeli wszyscy ludzie są śmiertelni,

i jeżeli Sokrates jest człowiekiem,

to Sokrates jest śmiertelny.

Widać wyraźnie, że zdanie Sokrates jest śmiertelny jest następstwem, które koniecznie wynika z ustalenia, że każdy człowiek jest śmiertelny i że Sokrates jest właśnie człowiekiem. Terminem, na którym opiera się wnioskowanie jest właśnie >>człowiek<<.

 Zrozumiała jest zatem sławna definicja podana przez Arystotelesa:

"Sylogizm jest to wypowiedź [tzn. rozumowanie], w której, gdy się coś założy [tzn. przesłanki], coś innego niż się założyło, musi wynikać dlatego, że się założyło. Przez "że się założyło" rozumiem, iż tylko ze względu na to, że jest tak jak się założyło, a przez to znów rozumiem, że nie potrzeba żadnego dodatkowego terminu do tego, by powstała konieczność."

 Tekst ten dobrze komentuje włoski uczony: >>Sylogizm charakteryzuje zatem to, że następnik z konieczności wynika z poprzednika na mocy samego faktu jego założenia. W tym sensie przesłanki są przyczynami nie prawdy lub fałszu, czy ogólnie treści następnika w nim samym, ale wynikania, tak że gdy przyjmuje się poprzednik, nie może z niego nie wynikać następnik. Przesłanki sylogizmu mają zatem wartość hipotezy i dlatego winny być poprzedzone spójnikiem jeżeli<<. W sylogizmie chodzi o koherencję rozumowania, a prawdziwość treści nie może być brana pod uwagę i - jak zobaczymy - zostanie uwzględniona z innego punktu widzenia.

 Wróćmy teraz do przytoczonego sylogizmu. Pierwsze zdanie nazywa się przesłanką większą, drugie - przesłanką mniejszą, trzecie - wnioskiem. Dwa terminy, które występują jako połączone we wniosku, nazywane są: pierwszy (który jest podmiotem: Sokrates) skrajnym terminem większym, drugi (który jest orzecznikiem: śmiertelny) skrajnym terminem mniejszym. Ponieważ zaś terminy te są połączone ze sobą za pośrednictwem innego terminu, o którym powiedzieliśmy, że spełnia funkcję zwornika, jest on nazwany terminem średnim, to znaczy terminem, za pośrednictwem którego dokonuje się połączenie.

 Arystoteles jednak nie tylko ustalił, czym jest sylogizm, lecz także wprowadził wiele skomplikowanych podziałów różnych możliwych <figur> sylogizmów i <trybów> w ramach każdej figury.

 O odmienności figur (schemata) sylogizmu decyduje miejsce, jaki może zajmować termin średni w stosunku do terminów skrajnych w przesłankach.  Skoro więc termin średni a) może być podmiotem w przesłance większej, a orzecznikiem w mniejszej b) albo może być orzecznikiem zarówno  w przesłance większej, jak i mniejszej, c) albo może tez być podmiotem w obydwu przesłankach, wobec tego będą trzy możliwe figury sylogizmu. Wyżej przytoczony przykład jest sylogizmem pierwszej figury, która - zdaniem Arystotelesa - jest figurą najdoskonalszą, jako że najjaśniej ukazuje proces pośredniczenia.

 Ponieważ jednak zdania, które pełnią funkcję przesłanek, mogą zmieniać się co do "ilości", to znaczy mogą być albo ogólne, albo szczegółowe, lub też co do "jakości", to znaczy mogą być twierdzące albo przeczące, przeto z każdej figur sylogizmu możliwy jest cały szereg kombinacji. A szczegółowych analizach Arystoteles ustala, jakie są i ile jest tych możliwych kombinacji. Są to tryby sylogizmu. Stagiryta wyprowadza następujące wnioski: są cztery prawomocne tryby w pierwszej figurze, cztery w drugiej, a sześć jest w trzeciej.

 Ten podręcznik nie jest miejscem właściwym do tego, aby omawiać dalsze rozróżnienia na sylogizmy doskonałe i niedoskonałe, sposoby sprowadzania tych drugich do pierwszych, sposoby sprowadzania sylogizmów innych figur do sylogizmów figury pierwszej oraz reguły dotyczące konwersji zdań, aby móc dokonać tych przekształceń.

 Nie tutaj jest też miejsce na zagłębianie się w kwestie sylogistyki modalnej, które Stagiryta podejmuje, to znaczy w problemy związane z sylogizmami uwzględniającymi modalność zdań pełniących funkcje przesłanek (to znaczy w zależności od tego, czy są prostym stwierdzeniem istnienia czegoś, czy też określają również modalność: konieczność lub możliwość) i wszystkie możliwe kombinacje. Jest to najbardziej dyskusyjna i krytykowana część sylogistyki Arystotelesowskiej.

 Wreszcie, ponieważ Arystoteles nie rozpoznał zdań hipotetycznych i dysjunktywnych, przeto nie mógł tez zbudować nauki o sylogizmie hipotetycznym i dysjunktywnym.

Sylogizm naukowy, czyli dowodzenie

http://www.czasgarwolina.pl Sylogizm jako taki ukazuje samą istotę rozumowania, to znaczy pokazuje, jaka jest struktura wnioskowania i jako taki - jak widzieliśmy - pomija prawdziwość treści zawartej w przesłankach (a tym samym i we wnioskach). Natomiast sylogizm "naukowy" lub "dowodzący" różni się od sylogizmu w ogólności tym właśnie, że uwzględnia nie tylko poprawność formalną wnioskowania, lecz także prawdziwość przesłanek (i wniosków). Dobrze przedstawia to Mignucci: "Właściwa nauce metoda sylogistyczna nazywa się dowodzeniem. Jest to szczególny typ sylogizmu. Oczywiście, różni się on od zwyczajnego sylogizmu nie co do formy, gdyż wtedy nie można by go naprawdę nazwać sylogizmem, ale co do treści przyjmowanych przesłanek. W dowodzeniu bowiem przesłanki muszą być zawsze prawdziwe; nie jest to natomiast konieczne w sylogizmie jako takim, jako że w tym ostatnim chodzi jedynie o ustalenie, czy określony następnik wynika, czy też nie wynika  z przyjętych przesłanek tylko na mocy faktu, że zostały one przyjęte, niezależnie od tego, czy są prawdziwe czy nie. Natomiast w dowodzeniu, ponieważ jest ono metodą wiodącą do wiedzy o następniku, to znaczy do poznania, czy następnik naprawdę jest taki, czy nie jest, trzeba przyjąć poprzednik prawdziwy, jako że tylko z prawdy wynika koniecznie prawda.

 Tak więc wiedza zakłada nie tylko poprawność postępowania formalnego, lecz także prawdziwość treści przesłanek.

 Przeczytajmy jednak tekst Analityk wtórnych dotyczący tego fundamentalnego zagadnienia, tekst, którego część przytoczyliśmy już wyżej:

 "Sądzimy, że wówczas poznajemy coś bezwarunkowo [...], gdy jesteśmy przekonani, że poznaliśmy przyczynę, dzięki której rzecz istnieje, że jest jej rzeczywistą przyczyną, i że inaczej być nie może [...]. A zatem to, co stanowi przedmiot wiedzy bezwarunkowej, nie może być inne niż jest. Czy istnieje jeszcze rodzaj wiedzy, wypowiemy się na ten temat później [aluzja do poznania intuicyjnego, za pomocą którego - jak zobaczymy niżej - ujmujemy pierwsze zasady]; a teraz twierdzimy, że i za pomocą dowodu zdobywamy wiedzę. Przez dowód rozumiem sylogizm tworzący wiedzę naukową, czyli taki, dzięki któremu, jeżeli tylko jesteśmy w jego posiadaniu, mamy tę wiedzę. Jeżeli przeto wiedza jest taka jak ustaliliśmy [tzn. jest poznaniem przyczyny], to i przesłanki wiedzy demonstratywnej muszą być prawdziwe, pierwotne, bezpośrednie, lepiej znane, wcześniejsze [od wniosku], i muszą być jego przyczyną. W ten sposób zasady spełnią również i ten warunek, że staną się właściwymi  dla dowodzonego faktu. Sylogizm może powstać także i bez tych właściwych przesłanek, dowód natomiast nie, nie wytworzy bowiem wiedzy naukowej."

 Tekst ten pokazuje w sposób paradygmatyczny Arystotelesowską teorię nauki. Nauka jest w zasadzie procesem dyskursywnym, który zmierza do określenia dlaczego, czyli przyczyny, a spośród dobrze nam znanych czterech przyczyn przede wszystkim przyczyny formalnej lub istoty. Ona jest bowiem przyczyną podstawową, jako że wyrażając istotę czy naturę rzeczy, stanowi właśnie ów "środek", mocą którego ustalamy konieczne powiązanie pewnych właściwości z danym podmiotem. Dlatego też zrozumiałe staje się znaczenia sławnego stwierdzenia Arystotelesa z metafizyki:

 "A więc jak w sylogizmach, zasadą powstawania czegokolwiek jest istota: z istoty wnioskuje się w sylogizmach, tu zaś biorą początek procesy wytwarzania."

 Tak więc substancja (lub istota, lub forma, lub eidos) znajduje się w centrum nie tylko metafizyki i fizyki, lecz także teorii nauki, czyli w centrum całego systemu Arystotelesa. Podczas gdy sylogizm Arystotelesowski w ogólności ma w sobie dużo formalizmu, sylogizm naukowy, to znaczy dowodzenie naukowe, niemal w całości wiąże się z metafizyczną koncepcją substancji, a Arystotelesowska nauka chce być badaniem substancji i wszystkiego, co się z nią wiąże. Takie stanowisko daleko odbiega od punktu widzenia, który uznały za własny nauki ścisłe ery nowożytnej.

 Przytoczony tekst pokazuje nadto drugi fundamentalny punkt, to znaczy, jakie powinny być przesłanki sylogizmu naukowego, czyli dowodu. Przede wszystkim - z racji, które wystarczająco pokazaliśmy - muszą one być prawdziwe; następnie, muszą być pierwotne, to znaczy takie, że same nie potrzebują już dowodu, lepiej znane i wcześniejsze, to znaczy zrozumiałe same przez się, jasne i ogólniejsze od wniosków oraz muszą być przyczynami wniosków, ponieważ muszą stanowić ich rację.

 Docieramy w ten sposób do nadzwyczaj delikatnego punktu Arystotelesa teorii nauki. Powstaje bowiem problem: jak poznajemy przesłanki? Na pewno nie za pomocą następnych sylogizmów, ponieważ wtedy należałoby iść w nieskończoność. Zatem poznajemy je inną drogą. Co to za droga?

 

Poznanie bezpośrednie

[Uwaga - to ważne! Indukcja i dedukcja!]

 

 Sylogizm jest w swej istocie procesem dedukcyjnym, jako że prawdy szczegółowe wyprowadza z prawd ogólnych. A w jaki sposób zostają ujęte prawdy ogólne? Arystoteles mówi o indukcji i intuicji jako o procesach w pewnym sensie przeciwstawnych postępowaniu sylogistycznemu, które jednak sam sylogizm w każdym wypadku zakłada.

 Indukcja (epagoge) jest taką metodą, poprzez którą z tego co szczegółowe wyprowadza się to co ogólne. Mimo, że Arystoteles usiłuje pokazać w Analitykach, że samą indukcję można traktować w sposób sylogistyczny, to jednak nie tylko, że nic z tego nie wychodzi, lecz także próba ta pozostaje czymś zupełnie odosobnionym.

 Zwykle bowiem Arystoteles uważa, że indukcja nie jest rozumowaniem, ale >>byciem prowadzonym<< od szczegółu do ogółu przez pewien rodzaj bezpośredniego oglądu lub intuicji, czy jakby nie nazwać to poznanie nie zapośredniczone, albo też - jeśli ktoś woli - przez takie postępowanie, w którym >>środek<< jest dostarczony w pewnym sensie przez doświadczenie jednostkowych wypadków (w istocie indukcja jest procesem abstrakcji).

 Intuicja natomiast jest czystym ujęciem pierwszych zasad. Tak więc również Arystoteles przyjmuje intuicje intelektualną. W Analitykach wtórnych czytamy:

 "Skoro więc te spośród stanów myślowych, dzięki którym poznajemy prawdę, jedne są zawsze prawdziwe, inne dopuszczają fałsz-mniemanie i myślenie dyskursywne, podczas gdy wiedza naukowa i intuicja rozumowa są zawsze prawdziwe, dalej, skoro żaden rodzaj myśli, z wyjątkiem intuicji rozumowej, nie jest bardziej ścisły niż wiedza naukowa, i ponieważ zasady dowodów są lepiej poznane niż wnioski z nich wypływające, a wszelka wiedza naukowa polega na wyciąganiu wniosków, wobec tego nie może być wiedzy o zasadach; a skoro, z wyjątkiem intuicji rozumowej nic nie może być bardziej prawdziwe od wiedzy naukowej, wobec tego intuicja rozumowa będzie zdolna do poznawania zasad: a wynika to zarówno z dotychczasowych dociekań, jak i z faktu, że zasada dowodu nie może być dowodem, a więc także i zasada wiedzy naukowej nie może być wiedzą naukową. Jeżeli zatem poza wiedzą naukową nie mamy żadnego innego dostępu do prawdy, wobec tego intuicja rozumowa będzie zasadą wiedzy naukowej. Intuicja rozumowa będzie zasadą zasady, podczas gdy wiedza jako całość będzie w podobnym stosunku do całego przedmiotu wiedzy."

 [Proponuję młodziakom naukę tego cytatu na pamięć. Jak was spytają w życiu dlaczego się zamyśliliście, a wy palniecie ten fragment - to gościom szczena opadnie! Taki patent! - AD]

 Widać wyraźnie, że tekst ten przyznaje rację istotnemu wymaganiu stawianemu przez platonizm: poznanie dyskursywne zakłada u podstaw poznanie niedyskursywne, możliwość poznania pośredniego zakłada koniecznie poznanie bezpośrednie.

Zasady dowodzenia

  Tak więc przesłanki i zasady dowodzenia zostają ujęte albo drogą dedukcji, albo przez intuicję. W związku z tym trzeba zaznaczyć, że każda nauka przyjmuje przede wszystkim przesłanki i zasady własne, to znaczy przesłanki i zasady, które są specyficzne dla niej i tylko dla niej.

 Po pierwsze, przyjmuje istnienie kręgu badań, albo lepiej (według terminologii logicznej) istnienie przedmiotu, którego dotyczyć będą wszystkie jej ustalenia; Arystoteles nazywa to rodzajem-przedmiotem. Na przykład arytmetyka przyjmuje istnienie jedności i liczby, geometria - istnienie wielkości rozciągłej itd. Każda nauka określa swój przedmiot za pomocą definicji.

 Po drugie, każda nauka definiuje znaczenie wielu przynależnych do niej terminów (arytmetyka na przykład definiuje znaczenie tego co parzyste, nieparzyste itd., geometria definiuje znaczenie tego co współmierne, niewspółmierne itd.) jednak nie przyjmuje ich istnienia, ale go dowodzi, wykazując, że chodzi o cechy przynależne przedmiotowi.

 Po trzecie, aby móc tego dokonać, nauki musza się posługiwać pewnymi >>aksjomatami<<, to znaczy zdaniami prawdziwymi, których prawdziwość jest znana intuicyjnie, one właśnie są zasadami, mocą których przeprowadza się dowodzenie. Przykładem takiego aksjomatu jest zdanie: "równe odjęte od równego daje resztę równą." Dlatego też Arystoteles konkluduje:

 "Każda bowiem nauka demonstratywna ma do czynienia z trzema rzeczami: 1) z tym, co przyjmuje jako istniejące (a więc rodzajem, którego istotne atrybuty bada); 2) tzw. wspólnymi aksjomatami, będącymi pierwszymi przesłankami dowodu i 3) atrybutami, znaczenie których przyjmuje."

 Pośród aksjomatów są takie, które są wspólne wielu naukom (jak ten wyżej zacytowany), i takie, które są >>wspólne<< wszystkim naukom bez wyjątku, jak zasada niesprzeczności (o tym samym przedmiocie nie można w tym samym czasie i pod tym samym względem stwierdzać i zaprzeczać dwóch orzeczników sprzecznych) i zasada wyłączonego środka (nie jest możliwe , aby między dwoma orzecznikami sprzecznymi był jakiś termin pośredni). Są to sławne zasady transcendentalne, to znaczy wiążące dla każdej formy myślenia, obowiązujące myślenie jako myślenie (dlatego że odnoszą się do każdego bytu jako takiego), znane same przez się, a zatem pierwsze, o których Arystoteles wyraźnie i szeroko rozprawia w sławnej czwartej księdze Metafizyki. One są nieuwarunkowanymi warunkami każdego dowodzenia (i oczywiście same są niedowodliwe, ponieważ każda forma dowodzenia strukturalnie je zakłada). Zasada tożsamości, założona w nauce Arystotelesa, nie jest wyraźnie przez niego założona.

 

Sylogizm dialektyczny, sylogizmy erystyczne i paralogizmy

 

  Widzieliśmy, że teoria sylogizmu w ogólności ma na uwadze czystą poprawność formalną wynikania; natomiast teoria sylogizmu naukowego, czyli dowodzenia, uwzględnia także prawdziwość wynikania, a to - jak wiemy - zależy od prawdziwości przesłanek. Z sylogizmem naukowym mamy do czynienia tylko wtedy, gdy przesłanki są prawdziwe i mają wyżej rozpoznane cechy. Kiedy natomiast przesłanki są nie tyle prawdziwe, ile jedynie prawdopodobne, to znaczy oparte na mniemaniu, wówczas mamy do czynienia z sylogizmem dialektycznym, który Arystoteles rozważa w Topikach.

  Cel tego traktatu Arystoteles doskonale tłumaczy w następujący sposób:

 "Celem niniejszego traktatu jest odkrycie metody, za pomocą której można by wnioskować z ogólnie przyjętych sądów o każdym przedłożonym problemie, przy czym sami wypowiadając się, nie powiedzielibyśmy niczego sprzecznego z naszym twierdzeniem. Trzeba więc najpierw powiedzieć, czym jest sylogizm i jakie są jego odmiany, ażeby zrozumieć sylogizm dialektyczny; ten bowiem sylogizm jest przedmiotem naszych dociekań w niniejszym traktacie. Otóż sylogizm jest to wypowiedź w której, gdy się coś założy, coś innego niż się założyło, musi wynikać dlatego, że się założyło. Jest >>dowodem<<, gdy przesłanki sylogizmu są właściwe i pierwsze albo przynajmniej takie, że ich znajomość wywodzi się z przesłanek  p r a w d z i w y c h  i pierwszych, sylogizm jest natomiast "dialektyczny", gdy się opiera na przesłankach  z g o d n y c h  z  o p i n i ą  powszechną. A prawdziwe i pierwsze jest to, co nie dzięki czemuś innemu, ale samo przez się posiada pewność (bo w pierwszych zasadach wiedzy nie należy pytać o >>dlaczego<<, gdyż każda z pierwszych zasad jest pewna sama przez się), natomiast >zgodne z opinią powszechną<< to te przekonania, które są uznawane albo przez wszystkich albo przez wielu, albo przez filozofów, a wśród tych ostatnich, albo przez wszystkich, albo przez wielu, albo przez najbardziej wybitnych i sławnych."

  Według Arystotelesa, sylogizm dialektyczny uzdalnia nas do prowadzenia dyskusji. A kiedy dyskutujemy ze zwyczajnymi ludźmi albo z osobami uczonymi, pomaga przede wszystkim ustalić, jaki jest ich punkt wyjścia i w jakim stopniu ich wnioski są zgodne lub nie, oceniając to nie z obcego im, ale właśnie z ich własnego punktu widzenia. Uczy nas zatem dyskutować z innymi, dostarczając narzędzi do znalezienia z nimi zgody. Służy nadto nauce, nie tylko ucząc poprawnie rozważać, co przemawia za, a co przeciw w różnych sprawach, lecz także pomagając upewnić się co do pierwszych zasad, których - jak wiemy - nie da się wydedukować sylogistycznie, gdyż można je ująć jedynie indukcyjnie lub intuicyjnie; jednak zarówno indukcja jak i usprawiedliwienie intuicji zakładają dyskusję z opiniami większości lub opiniami uczonych:

 "A ponadto inna jeszcze korzyść wynika z poznania pierwszych zasad każdej nauki. Bo opierając się na zasadach właściwych każdej nauce nie można o nich niczego powiedzieć, ponieważ są to pierwsze zasady wszystkiego i dlatego trzeba je koniecznie badać w każdym poszczególnym przypadku, opierając się na sądach powszechnie przyjętych, a zadanie to należy właściwie, czy w każdym razie, do dialektyki; dialektyka bowiem z natury swej zdolna do poszukiwań, zna drogę do zasad wszystkich nauk."

 Widać, że u Arystotelesa >>dialektyka<< nabiera znaczenia bardzo odmiennego od tego, jakie miała u Platona (albo, jeśli ktoś woli, zachowuje znaczenie najsłabsze i najmniej specyficzne, w którym Platon słowa tego używał, zważywszy na to, że dla niego dialektyka była przede wszystkim nauką o relacjach między ideami). Topiki jednak nie pogłębiają tego drugiego punktu, ale przeważnie ograniczają się do rozważania pierwszego i dlatego bardzo często wchodzą na teren retoryki.

  Termin Topiki oznacza miejsca i wskazuje metaforycznie na idealne ramy, w których się mieszczą argumenty i z których się je wyprowadza, są jakby sedes et quasi domicilla argumentorum, jak powie Marek Tuliusz Cyceron.

  Tak więc Topiki opisują "skrytki, z których rozumowanie dialektyczne powinno czerpać swoje argumenty", jak słusznie mówi Ross, oceniając to dzieło Arystotelesowkie, które jest z pewnością o wiele mniej stymulujące niż inne dzieła wchodzące w skład Organonu: >>Dyskusja przynależy do przezwyciężonego już sposobu myślenia; jest to jedna z ostatnich prób owego ruchu greckiego ducha w kierunku ogólnej kultury, która usiłuje dyskutować na temat jakiegokolwiek przedmiotu bez badania właściwych mu pierwszych zasad, który my znamy pod nazwą ruchu sofistycznego. Tym, co odróżnia Arystotelesa [w zakresie tego, co mówi on w Topikach] od sofistów, przynajmniej takich, jakich obraz przedstawił nam Platon i on sam, jest to, że nie ma on na celu pomagać swoim czytelnikom w zdobyciu korzyści i chwały dzięki fałszywym pozorom mądrości, ale dyskutować o zagadnieniach w sposób możliwie najrozsądniejszy, nie posiadając specjalnej wiedzy o nich. On sam wskazał jednak lepszą drogę, drogę nauki. To jego Analityki [nazwane przez kontynuatorów Logiką] wyparły z mody jego Topiki.<<

http://www.czasgarwolina.pl Wreszcie sylogizm może być skonstruowany nie tylko z przesłanek opartych na opinii, lecz także z przesłanek, które wydają się opierać na opinii (chociaż faktycznie na niej się nie opierają); wtedy mamy do czynienia z sylogizmem erystycznym. Są także takie wypadki, że pewne sylogizmy są tylko pozornie sylogizmami i wnioski wydaja się tylko w nich wynikać, choć faktycznie wynikają jedynie z powodu tkwiącego w nich błędu; mamy wtedy do czynienia z paralogizmami, to znaczy rozumowaniami błędnymi. Toteż w dziele O dowodach sofistycznych (traktowanym jako dziewiąta księga Topik) Arystoteles rozważa sofistyczne, to znaczy zwodnicze sposoby odpierania argumentów (elenchos znaczy właśnie odpieranie, zbijanie). /.../ Zbijaniem poprawnym jest sylogizm, którego wniosek jest sprzeczny z wnioskiem przeciwnika; natomiast zbijanie sofistów (i w ogóle ich argumenty) tylko wydawało się poprawne, a w rzeczywistości takie nie było, lecz tylko posługiwało się sztuczkami, aby wprowadzić w błąd niedoświadczonych.  W dziele O dowodach sofistycznych Arystoteles rozważa z godną uwagi przenikliwością wszystkie źródła tych możliwych oszustw i zajmuje się najbardziej charakterystycznymi paralogizmami, które z nich wynikają.

 

Logika a rzeczywistość

 

 Wielu badaczy stwierdzało i powtarzało aż do znużenia, że logika Arystotelesowska w jakiś sposób oderwana jest od tego co rzeczywiste: logika dotyczy bowiem tego co ogólne, natomiast rzeczywiste są substancje jednostkowe i szczegółowe; powszechnik nie jest realny, to co realne nie może zostać sprowadzone do logiki. Gdyby tak było, wówczas rzeczywistość wymykałaby się zupełnie ujęciom logicznym. Faktycznie jednak tak nie jest; taka interpretacja zakłada bowiem, że Arystotelesowką substancją pierwszą jest dane w doświadczeniu indywiduum, a to - jak wiadomo - nie jest prawdą. Indywiduum jest synolon, czyli złożenie z materii i formy. I chociaż w pewnym sensie synolon jest substancją, to jednak w mocnym znaczeniu (w sensie ściśle ontologicznym i metafizycznym, a więc pierwotnym) substancją jest forma czy istota, która określa materię. Synolon (złożenie) jest tode ti, to znaczy czymś empirycznie określonym, ale i forma jest tode ti, to znaczy czymś określonym inteligibilnie. O ile forma zostaje ujęta przez myśl, o tyle staje się powszechnikiem w tym sensie, że z ontologicznej struktury determinującej dana rzecz staje się pojęciem zdolnym do odnoszenia się do wielu rzeczy, a więc zdolnym do bycia orzekanym o wielu podmiotach (o tych wszystkich, które mają ową strukturę). Ontologiczna forma staje sie w ten sposób logicznym gatunkiem (species).

 Dalsze operacje myślowe, analizując formy, odkrywają strukturalne możliwości zestawienia ich w rodzajach, które są powszechnikami o szerszym zakresie i stanowią jak gdyby materię logiczną czy inteligibilną, które forma specyfikuje, a rodzaje nabierają jeszcze większej ogólności, stając się w końcu kategoriami (najwyższymi rodzajami). A ponad kategoriami myśl odkrywa jeszcze powszechnik, który nie wchodzi już do żadnego rodzaju, ale odnosi się do wszystkiego w sposób analogiczny: takimi powszechnikami są byt i jedno. Takie jednak operacje myślowe nie są operacjami jedynie na nazwach, ponieważ oparte są na samej strukturze rzeczywistości, która jest struktura ejdetyczną, jak to dokładnie widzieliśmy, omawiając metafizykę Arystotelesa.

 Wiadomo, że Kant utrzymywał, iż logika Arystotelesowska (którą pojmował jako logikę czysto formalną) otrzymała kształt doskonały. Po odkryciach logiki symbolicznej nikt nie może juz powtarzać tego sądu, jako że zastosowanie symboli usprawniło niepomiernie rachunek logiczny i wiele rzeczy zmodyfikowało. Poza tym trudno byłoby twierdzić, że sylogizm jest właściwą formą każdego poznania pośredniego i każdego wnioskowania, jak sądził Arystoteles. Bez względu jednak na to, ile by było zastrzeżeń, które pod adresem tej logiki wysuwano lub można wysunąć, ile prawdy może być w postulatach wysuwanych od Novum Organum Bacona do Systemu logiki Stuarta Milla, a także w postulatach wysuwanych od transcendentalnej logiki Kanta do logiki rozumu Hegla (logiki nieskończoności), czy wreszcie w postulatach logicznych zawartych w metodologii nauk współczesnych, pewne jest to, że cała logika Zachodu ma swoje korzenie w Organonie Arystotelesa, a więc jego logika pozostaje - jak wyżej powiedzieliśmy - kamieniem milowym w dziejach myśli Zachodu.

Jan Reale


.